2024.02.11 Vail, CO

Jest takie świetne uczucie i taka wewnętrzna (i zewnętrzna) radość jak się wsiada na pierwszy wyciąg na tygodniowych narciarskich wakacjach. Wiesz, że przed tobą jest cały tydzień szusowania w tym raju, a ty dopiero jesteś na jego samiutkim początku.

Tak też było i dzisiaj. Poranne godziny a ja już siedzę w gondoli udającej się w góry. Może nie było tak łatwo dzisiaj rano na dole, bo przecież jest niedziela, czyli weekend.

Duże i popularne resorty mają to do siebie, że ściągają mnóstwo narciarzy, zwłaszcza w weekendy. Vail nie należy do wyjątków i rano na dole była dłuuuga kolejka, na jakieś 10-15 minut stania do gondoli. Nie jest to może jakiś ogromny problem, ale szkoda każdej minuty. Zwłaszcza w pierwszy dzień.

Na szczęście istnieją kolejki dla pojedynczych narciarzy. Z reguły są bardzo krótkie i w niecałe 5 minut już możesz być na wyciągu.

A tak w ogóle to jest cały system jak omijać kolejki w górach. Te informacje nie są łatwe do zdobycia i musisz trochę czasu spędzić w danym resorcie (i ich barach) żeby to opanować. Tak jak pisałem wcześniej, kiedyś tu dużo jeździłem i trochę wiadomości mi zostało.

Z gondoli przesiadłem się na krzesła i w 20 minut byłem w rejonach szczytów. Wow…. Ale tutaj są widoki!

Piękna słoneczna pogoda, brak wiatru, dużo śniegu…. co za idealne warunki.

Lokalni mówią żeby się nie wracać na dół, tylko prosto jechać dalej, w kotliny. Tym o to sposobem unikasz tłumów na trasach i na wyciągach.

Tak też zrobiłem i wjechałem w słynne Vail Back Bowls.

Tutaj można spędzić parę dni i nie będzie się człowiek nudził. Jest gdzie jeździć.

A jak to wciąż jest za mało to można jechać dalej, do Blue Sky Basin. Są to kolejne wielkie tereny trochę bardziej zalesione niż Back Bowls. Na trasach drzewa rosną rzadko i można szybki karwing między nimi uprawiać.

Śniegu było dużo, wszystko otwarte. Może nie był to idealny puch jaki czasami tutaj można spotkać, ale wystarczająco dobry. Trochę już rozjeżdżony.

Głębszy puch dopiero znalazłem we wschodniej krańcowej części Back Bowls, w Syberia i Mongolia Bowls.

Te tereny są mało uczęszczane przez narciarzy ze względu na odłegłe ich położenie. Trzeba spędzić trochę czasu żeby tu się dostać. Ale jest warto!

Lekko zalesione rozległe tereny o różnym stopniu trudności i nachylenia. Od prawie płaskich odcinków do ekstremalnie trudnych terenów (EX).

Jest to też idealne miejsce na przerwę. Zwłaszcza podczas słonecznej i bezwietrznej pogody. Z dala od ludzi i cywilizacji. Można tak siedzieć godzinę, podziwiać widoki i nie spotkać nikogo.

Chciałem jak najbardziej wykorzystać ten mój pierwszy dzień w Vail, więc jeździłem do samego końca, aż do zamknięcia wyciągów, czyli do godziny 15:30.

Nagrodą za cały dzień „ciężkiej pracy” na stokach było après ski w barze Red Lion. Jest to miejsce gdzie kiedyś często tam się przesiadywało, słuchało muzyki na żywo i jadło ich pyszne żeberka.

Tym razem też tak było. Piwka i żeberek nie brakowało. Czy są tam najlepsze żeberka w Vail? Pewnie nie, ale tradycji i wspomnień nigdy za mało.

Dzionek zakończyliśmy przy kominku w naszym mieszkaniu w East Vail na wspomnieniach i planowaniu kolejnego dnia w tym górskim raju.

Previous
Previous

2024.02.14 Vail, CO

Next
Next

2024.02.10 Vail, CO